No dobra, dobra-juz piszemy !!! :P No wiec dolecielismy sobie do Malagi, gdzie przywitalo nas w srodku nocy 29 stopni ciepla. Nasz hostelik znajduje sie kilka minut spacerkiem od plazy wiec postanowilismy go predko znalezc, po czym trafilismy na ladne miejsce na plazy, gdzie tez spedzilismy pierwsza noc. Ekhm, wygodnie w sumie nie bylo, ale zawsze to cos nowego.... szum fal, wietrzysko jak cholera, masa komarow, ktore nie omieszkaly pogryzc nas w najbardziej widocznych miejscach. Rekompesata niedogodosci plazy byl piekny widok porannego slonca wynurzajacego sie zza gor otaczajacych Malage-jedno z najbardziej leniwych miejsc jakie mielismy okazje zobaczyc.
A wiec Malaga....hm, spodziewalismy sie chyba troche czegos innego-turystycznej enklawy wypchanej po brzegi kaprysnymi turystami. Miasto jest jednak zupelnym przeciwienstwem. Cisza, spokoj, 24godzinna sjesta. Kazdy ma wszystko gleboko w nosie. Lokalni wysiaduja calymi dniami na plazy. badz tez na chodniku, tuz przy swoich domkach. Nikt nigdzie sie nie spieszy, ludzie sa usmiechnieci, pomocni. Mimo, ze z naszym hiszpanskim srednio, a z ich angielskim jeszcze gorzej :P, to kazdy stara sie pomoc. Miasteczko otaczaja niewysokie gorki, z ktorych rozposciera sie piekna panorama na pobliski port, plaze i centrum. Wspinaczka nie byla latwa, biorac pod uwage nasza kondycje, ale dalismy rade ;). Oli zachcialo sie jeszcze kaktuska sprobowac po drodze wiec gUpi Oleksy poszedl go zerwac. Posmakowalismy jednego owoca, a do dzisiaj nie moge zlaczyc palcow, bo z kazdej strony mam powbijane mase malych kolcow..... No coz- za glupote trzeba placic :P
Poznalismy tez super ludzi w hostelu. Pierwsza noc uplynela pod znakiem fajki wodnej, swiezej sangrii i miedzynarodowych przyspiewek przy gitarze. Zabalowalem do 5 rano wiec plan porannego biegania po plazy lekko sie popsul i z lozek zwleklismy sie o godzinie 12- przerabane !!! :P Wczorajsza noc spedzilismy zas czesciowo na plazy, popijajac lokalne piwko i winko, po czym wyladowalismy w jednym z klubow, gdzie rozkrecila sie fajna impreza do 4 rano :) ...I niestety, ale wlasnie przyszedl czas opuscic Malage. Spakowalismy juz manatki i zaraz wyruszamy lapac stopa na Gibraltar.
Pozdrawienia z upalnej Andaluzji
Mirek i Ola :)