Z pustyni nocny pociag- sleeper do Agry- jedno z najbardziej obleganych przez turystow miejsc w Indiach, a mimo to i tak za wielu ich tu nie widac. Przyzwyczailismy sie juz do faktu bycia "gwiazdami", pozowania do zdjec, filmikow, dlugich rozmow, zaczepek, dotykow itp itd, jednak Agra pod wzgledem upierdliwosci lokalnych bije wszystkie pozostale miejsca. Zostajemy tylko dwa dni. Szczescie i tym razem nas nie zawiodlo. Trafilismy na jedyny w roku, 3dniowy festiwal, podczas ktorego wejsciowka do Taj Mahal jest za darmo. Normalnie bilet dla turystow to 750rupee, podczas gdy lokalni placa 20 !!!!Przebitka musi byc :)
Taj Mahal opisywany jako "lza na policzku nieskonczonosci" czy tez ten, ktory sprawil, ze "slonce i ksiezyc uronily lzy" robi niemale wrazenie. Do myslenia daje fakt, ze wszystkim robotnikom po skonczeniu dziela ucieto rece, aby nie byli w stanie zbudowac drugiego podobnego dziela...dosc smutne. Wrazenie robi tez to co dzieje sie wokol "perelki"- wydawaloby sie, ze jako jeden z cudow swiat azasluguje na troche lepsza ramke, a tymczasem poza jego murami Indie zyja swoim wlasnym rytmem- brud, choroby, zaraz, nedza, robactwo...codziennosc i "normalnosc".
pozdrawiamy