Posiedzielismy w dzunglii jedna noc. Oczywiscie nie obeszlo sie bez przygod, no bo jak to ?? :D Przeciez nienormalnym by bylo jakby nas np. nie wywalala banda nukowcow z dzunglii w srodku nocy, bo krzaki, w ktorych rozbilismy namiot okazalay sie jakims waznym przedmiotem badawczym....;) I tym sposobem po ciemku musielismuy znalezc sobie nowa noclegownie. Udalo sie trafic na jakis opuszczony domek. Zadowoleni rozbijamy namiot, jemy, smiejemy sie, a tu nagle swiatlo w oddali. Nie chieli nam odpuscic!! Szefowa wyslala ich po wszystkich szlakach, zeby nas znalezli...no i znalezli. Oklamalismy, ze Kamila skrecila kostke, obiecalismy byc cicho i odpuscili !!
Nastepnego dnia niestety musielismy sie juz pozegnac. Kamila pruje na poludnie do Limy skad ma samolot do Europy, Will pojechal pracowac na statek, a ja pedze na polnoc w strone Aruby skad za niecale 2 tyg. mam samolot do USA.
pozdrawiam